Collegium Palestrinae to kameralny zespół wokalny, śpiewający niezwykłą, piękną, ale i wymagającą muzykę renesansową.
Powstał w roku 2011 z inicjatywy Joanny Skwary i Michała Staromiejskiego.
Zespół wykonuje przede wszystkim muzykę sakralną czołowych kompozytorów epoki renesansu, takich jak Tomás Luis de Victoria, Giovanni
Pierluigi da Palestrina, Cristóbal de Morales czy Orlando di Lasso, ale w repertuarze ma również utwory rodzimych mistrzów, m.in.
Wacława z Szamotuł i Mikołaja Gomółki.
Collegium nie stroni od muzycznych wyzwań. Na przełomie marca i kwietnia 2015 roku, w czasie trzydniowych rekolekcji przy klasztorze
oo. dominikanów, zespół wykonał kolejne części Lamentationum Jeremiae Prophetae Orlando di Lasso.
Członkowie zespołu śpiewają również w innych krakowskich chórach. Wszechstronnie się rozwijają, biorąc udział w dużych projektach muzycznych
(jak choćby Festiwal Muzyki Filmowej), czy też doskonaląc swoje umiejętności w zakresie muzyki instrumentalnej. Choć większość
z chórzystów muzykę poznawała od wczesnego dzieciństwa, wielu z nich postanowiło połączyć pasję śpiewaczą z innymi zainteresowaniami.
W zespole znajdzie się zatem informatyk (niejeden!), matematyk, filozof, muzykolog, polonista i teolog - wszystkich ich łączy
zaś pasja do muzyki dawnej, poczucie humoru i chęć zrobienia wspólnie czegoś niecodziennego.
soprany
Magdalena Foryś-Krawiec
Na co dzień prowadzi zajęcia z różnych dziedzin matematyki dla studentów AGH i zajmuje się skomplikowanymi rozważaniami nad teorią
chaosu. Podczas pracy naukowej zawsze towarzyszy jej kubek gorącej herbaty i dobra muzyka. Ma szczególny sentyment do Byrda,
uwielbia Bacha, zna na wyrywki opery Haendla, ale w chwilach kryzysu potrafi słuchać też dzieł Schnittkego. W chórach śpiewa
niemal nieprzerwanie od czasów licealnych, kończąc w międzyczasie szkołę muzyczną II stopnia. Zarywa noce czytając książki, a
w wolnych chwilach szaleje w kuchni testując wciąż nowe przepisy, gra na fortepianie lub pakuje aparat fotograficzny do plecaka
i jedzie w Tatry.
Sylwia Heinrich
Marta Migut
Jest chodzącym wzorcem, który po kryjomu urwał się z Sevres pod Paryżem. Wzorcem chóralnego soprana - wspominana ciepło we wszystkich
scholach dominikańskich, a od wielu lat podpora chóru Kantorei Sankt Barbara. Wzorcem matczynej troski - matkuje własnemu synkowi
Kubusiowi, a także każdemu, kto przyjdzie do niej w trudnościach. A także słynnym wzorcem niepunktualności - wieść gminna niesie,
że ostatni Światowy Kongres Spóźnialskich nie odbył się właśnie dlatego, że wszystkim znudziło się czekanie na Martę... Właścicicielka
domu pod Krakowem, do którego nawet z mapą ciężko trafić (ale warto!). Gorąca wielbicielka żab i filmów o superbohaterach. Nigdy,
przenigdy, nie wolno jej przerywać, kiedy czyta książkę!
Olga Surma
Pół życia spędziła w ZPiT „Małe Słowianki”, tańcząc tańce narodowe Polski i terenów Słowiańszczyzny. Obecnie jest studentką chemii
(ale nie ma zielonego pojęcia, jaki to ma sens). Jej pasja i miłość do muzyki chóralnej narodziła się w Chórze V LO, w którym szczęśliwie
śpiewa do tej pory. Ma wielką słabość do chórów męskich. Jest bardzo uśmiechniętą i pozytywną osobą. Zdarza się jej wybuchnąć śmiechem
w najmniej oczekiwanym momencie, po czym nie umieć wytłumaczyć, co było tego powodem. Uwielbia słuchać ciszy spacerując późno w nocy
środkiem (na codzień ruchliwych) ulic - czuje sie wtedy niezwykle wolna i szczęśliwa. Kocha oglądać wschody i zachody słońca i jest
w stanie sporo poświęcić, by je zobaczyć!
Magdalena Foryś-KrawiecSylwia HeinrichMarta MigutOlga Surma
alty
Edyta Cybińska
Śpiewa praktycznie od zawsze i w każdej sytuacji – nie bez powodu znajomi zwą ją „szafą grającą”. Od dziecka zawodowa pożeraczka
książek, obecnie czyta je dla pieniędzy, będąc przy tym zmorą autorów i tłumaczy. W trakcie studiów na dobre zaraziła się dwoma kolejnymi
pasjami: tańcem towarzyskim i krawiectwem. Być może takie zainteresowania można by tłumaczyć jej leworęcznością – czym niestety
nie należy usprawiedliwiać wzmożonych wydatków na coraz to nowe tkaniny i buty taneczne, przyprawiających o ból głowy jej domowników.
W razie potrzeby i chęci ucieka w góry.
Małgorzata Gądek
Gosia została kiedyś mianowana cesarzową Internetu, ze względu na jej uzależnienie od mediów społecznościowych i to, że jest
„magistrem od Facebooka” (ukończyła e-gospodarkę na AGH). Obecnie zarządza kulturą w praktyce pracując i teorii studiując.
Jest notoryczną chórzystką obecnie czterech zespołów. Największym sentymentem darzy głównie Niemców: Brucknera, Mozarta, Bethovena
i Pergolesiego, a z współczesnych: Twardowskiego, Góreckiego i Gjejlo. Gdy tylko robi się ciepło, wsiada na rower
albo biega. Kocha podróżować, czego dowodem jest wielka mapa w jej pokoju z zaznaczonymi odwiedzonymi miastami, fotoblog
podróżniczy i znoszone buty trekkingowe.
Anna Kołacz-Lewicka
Śpiewem (piosenek żółnierskich) i grą na fortepianie interesowała się już we wczesnym dzieciństwie, jednak później zafascynował
ją abstrakcyjny (i często zwodniczy) świat kodów źródłowych. Skończyła matematykę i informatykę na UJ a życie zawodowe postanowiła
spędzić w korporacjach programując w Javie. Gdy akurat nie śpiewa Palestriny ani nie klepie w klawiaturę, zwykle szyje i wyprowadza
na spacer swojego kota. Trudno ją zastać dłużej w jednym miejscu, chyba, że są to góry. Najlepiej wysokie. Bardzo.
Katarzyna Płaszczyńska-Herman
Szekspirowska Katarzyna. Wiele rzeczy już w życiu śpiewała, raz lepiej, raz gorzej, ale odnajduje się przede wszystkim w chorale gregoriańskim
i dawnej muzyce sakralnej (nadprogramowo uwielbia jeszcze H.M. Góreckiego i A. Pärta). Wiele rzeczy również przeczytała,
trochę z racji polonistycznej profesji, trochę utknięcia w zawodzie bibliotekarki, ale przede wszystkim – bezgranicznej miłości
do książki. Gdy nie ma innych zajęć, próbuje dokończyć doktorat o introligatorstwie krakowskim w XVI w. W zespole spełnia się projektując
plakaty. Lubi starocie, rośliny zielone, historie o Valarach, flety proste i swój łuk, który dostała od męża na urodziny.
Anna Zuzak
Lubi nastrojowy renesans, który niekiedy przyprawia ją o łzy. Od lat walczy o wykonanie przez zespół „Miserere” Allegriego. Jednak
palestrinowskiej polifonii oddała tylko połowę serca - drugą połową włada słoneczny zouk! Estetka z natury.
Algorytmik i tenor z powołania. Wiele lat poświęcił na zgłębianie tajników informatyki – najpierw na rodzimym UJ, później wśród
kanadyjskich skał i sosen. Chwile, których nie spędza z rodziną, przy komputerze, z uczniami, ze studentami, poświęca na śpiewanie.
Albo dyrygowanie. Albo podróże. Albo mnóstwo innych rzeczy – to człowiek, który nigdy się nie nudzi. Już w liceum odkrywał z Michałem
Staromiejskim nieodparty czar muzyki dojrzałego renesansu, śpiewając po lekcjach Missam Papae Marcelli.
Leszek Wroński
Nieuczony prostak. Kiedyś ubzdurał sobie, że jest basem; teraz rości sobie pretensje do tenorowania. Lubi zaskakujące synkopy
i głośne spółgłoski. Wielbiciel Literatury Niesłusznie Szufladkowanej oraz drezdeńskiej muzyki osiemnastowiecznej. Umiłowanie
kina noir dopełnia opieką nad śnieżnobiałą golden retrieverką.
Grzegorz HermanLeszek Wroński
basy
Lech Duraj
Zapalony wyznawca maksymy Terry'ego Pratchetta, według której świat jest miejscem zasadniczo zabawnym (i nie zawiera dostatecznej
ilości rzeczy do picia). Pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim, zawodowo zajmując się uczeniem informatyki ludzi znacznie
mądrzejszych od siebie. Wśród przyjaciół zdania są podzielone: jedni uważają, że pozbawiony jest słuchu, inni dowodzą, że wyłącznie
gustu muzycznego, a jeszcze inni mają do niego pretensje o picie coli słodzonej aspartamem. Zwolennik – lecz nie fanatyczny – akordów
czystych i harmonijnych. Od dawna ma niedokończone porachunki z nutą F.
Tadeusz Nowak
Rzeźbiarz, pedagog. Podejmuje działania interdyscyplinarne, zajmuje się głównie wideo-performansem, tworzeniem obiektów i konstrukcji
multimedialnych i hipertekstowych, interesuje się m.in. cyfrową poezją dźwięku. Uczył m.in. plastyki i wiedzy
o kulturze w szkole muzycznej, aktualnie uczy stolarstwa w szkole waldorfskiej. Wykonywanie muzyki sakralnej i dawnej
ma dla niego znaczenie twórczo-poznawcze, jest badaniem własnych możliwości przez poddanie ich dyscyplinie, gotowym strukturom
i rygorom formalnym. Jest kibicem Realu Madryt, lubi jeść chipsy i oglądać w TV kiedy ta drużyna wygrywa z inną
po 3-0 i więcej.